Niewidomy przed sądem. 1688 rok.

Interesujące znalezisko z 17-wiecznej księgi kryminalnej miasta Krakowa, na które trafił w zbieranych materiałach, doktorant prawa.

Niewidomy przed sądem w XVII-wiecznym Krakowie

23 VIII1688. Adam Drużyński rajca krakowski obwinia ślepego dziada Wysockiego i jego pomocnika Sebastiana o kradzież pieniędzy należących do zmarłego sługi delatora. (Delator, czyli wnoszący skargę.)

„Iż gdy jegomość pan actor chorego miał u siebie nieboszczyka Bukowskiego, sługę swego, dziadka tego na pilność do niego przystawił. Kiedy tedy umarł w nocy, parobek ten, jako latał do izby, którego dziad puścił i tam wybrali obaj pieniądze, które miał mieć nieboszczyk, 50 czerwonych złotych, jakoż przy dziadu znalazł się czerwony złoty i taler”.

„Dziad zeznał, Że ten czerwony złoty jest mi nieostrożnie od pijanego dany, a taler od księdza z Olkusza. Nie brałem ja nic i nie wiem, tom tylko słyszał, kiedy parobek wszedł do izby i siadł na łóżku nieboszczyka, że brząkał grubą, dobrą monetą i papierami szelest robił, a mnie wtenczas kazał śpiewać”.

„Strach mnie w nocy wielki ogarnął, gdym spał w sieni, i nie mogąc usnąć, dlategom do izby zakołatał i tam spokojnie siedziałem sobie na ławie, nie na łóżku, i nie tykałem się żadnych pieniędzy, anim je widział, anim je brał. Ubiory tylko, które mi nieboszczyk obiecał był, tem wziął”.

28 VIII1688

Zeznania świadków w sprawie sługi Sebastiana z delacji Adama Drużyńskiego.

„Słyszałem od rodzicielki małżonki mojej, u którym był we czwartek zaraz po prymaryi, że niebosczyk dzień przedtym był u niej, który przyznał się przed nią, że ma pięćdziesiąt czerwonych złotych, które życzył sobie oddać in causa mortis jegomości księdzu zakrystianowi mariackiemu. A gdy go pytała dobrodziejka: «Kędyż te pieniądze macie?», odpowiedział, uderzywszy się po kieszeni: «Nie frasujcie się, są tu ony przy mnie, nie taki ja głupi»”.

Szlachcic Franciszek Piestrzecki:

Jak skonał niebosczyk, kazałem chłopcu po parobka, [aby] złożyć go na skrzynię. Złożywszy, państwu na górę znać dałem, przez tegoż tod chłopca, ale tylko izdebna przyszła z kuchenną, mówiąc, iż państwa nie trzeba budzić. Wtym z izby wyszli wszyscy, myśmy też zasnęli, a wtym parobek kołatał do izby, bojąc się spaće w sieni z czeladnikiem pańskim. Któremu parobkowi ślepy dziad Wysocki] otworzył, a ja, oczuciwszy się, gadaliśmy z parobkiem. Znowum usnął, a parobek kazał dziadkowi śpiewać nabożne pieśni, sam siad[ł]szy na łóżku w alkierzu, kędy niebosczyk leżał, i brząkał pieniądzmi dobrymi tenże parobek, jako nam dziadek prawił. Kiedyśmy wstali, dziadek z rana prosieł mnie, aby szedł do kościoła i gdym mu pozwolił, miasto kościoła, jako nam prawieli, poszedł na gorzałkę do pana Zarzeckiego i tam dał czerwony złoty schować studentowi, z którym pił gorzałkę. Pan do nas przyszedł]szy, kazał niebosczyka rewidować rzeczy, między któremi ubiorów nie dostawało, które parobek wziął, ale się przyznał, «że mi niebosczyk kazał je wziąć». Co schowawszy dziad, przyszedł nazajutrz, to jest w sobotę, do JM naszego student <przyszedł>, co pił gorzałkę w piątek rano z dziadem ślepym, powiadając jego mości, jako mu dziad dał do schowania czerwony złoty i że go wziął, a u szynkarki pani Białkowicowy w 5 zastawił. Miał także taler bity, który widział tenże student u niego, ale go zmienił u dziada drugiego i buty sobie kupił. Więcej nic nie wiem”.

Szymon Babski:

Jak skonał pan Bukowski, złożyli go na skrzynię w alkierzu i gdym chciał zamknąć alkierz, ślepy dziad rzekł, że: «Nie trzeba, bo by się koci darli do trupa, będę ja siedział». A gdyśmy usnęli, parobek kołatał do izby, mówiąc: «Iż się boję sam spać w sieni». Wtym go dziadek puścił do izby i prawił parobek, jakie strachy bywały u pana Prebki, kiedy jedna umarła białogłowa. Kędy parobek siadł, nie wiem, bom usnął, a śpiewał też dziadek, niżeli parobek przyszedł. Nazajutrz, kiedyśmy rzeczy rewidowali, ubiorów jego nie dostawało. Kiedyśmy się o nie pytali, rzekł: «Żem ja je wziął, jeźli co w kiesieni było, nie wiem». Rano w piątek dziadek wyszedł, [a] wieczorem, gdyśmy niebosczyka pogrzebli, chłopiec prawił o skrzyneczce, która była przy łóżku niebosczykowskim pod głowami. W skrzynce niebosczykowskiej żadnych pieniędzy nie było. Jego mości naszemu po schowaniu już dał znać coś za człek, że dziadek dał schować czerwony złoty i powiadał też dziadek, że ksiądz z Olkusza dał [’] taler bity na godzinki dziadkowi”.

28 VIII1688

Zeznanie Katarzyny Waysowej, żony kupca krakowskiego o pieniądzach jakie miał przy sobie okradziony zmarły Jakub Bukowski.

„Był na ośm niedziel przed śmiercią circiter niebosczyk pan Jakub Bukowski u mnie i powiadał przede mną, że «ma przy sobie zaszyte numero 50 czerwonych złotych», alem ich nie widziała, a niebosczyk też nie zawsze prawdę powiadał, dokładając tego, że ich miał ordynować księdzu zakrystianowi Naświętszej Panny Mariej na pogrzeb swój. A gdy niebosczyka przyniesiono do dołu, potkałam się z księdzem zakrystianem i pytałam go, jeżeli niebosczyk oddał jemuż numero 50 czerwonych złotych, który odpowiedział: «Jako żywem ich nie widział, a choćby mi je też dał, tedy bym je panu oddał», bo wielkie długi jemu zaciągnął”.

28 VIII1688

Ciąg dalszy sprawy poprzedniej: zeznania Jadwigi, żony Wojciecha Białkowica i kolejnych świadków.

Przyszedł Jan, dziadek ciemny, do mnie, nie wiemb na przezwisko jak się zowie, w sobotę wieczór, dał mojej szynkarce czerwony złoty, aby mu na niego dała dwóch złotych. Jam się go pytała: «Skąd to masz?». Odpowiedział: «Dał mi ksiądz proboscz na suknią z Ołkusza», na com mu rzekła: «Diabłać teraz rozdawni są, nie księdza». Nazajutrz, kiedy mówił szynkarce mojej, aby mu dała dwóch złotych, o czym mi powiadała szynkarka, tak rzekła, «że się nie znam na pieniądzach* i posła do sklepu jegomości pana Zacherle i tam ten czerwony złoty obaczyli kupczykowie i powiedzieli, że ważny, może za niego dać trzynaście złotych. Potym drugie raz dała mu moja szynkarka złotych dwóch, a złoty też na pół, więcej nic nie wiem”.

Anna Jędrzejkówna, Był u mnie ten dziadek naj-pierwej w piątek z rana, przyniósł mi taler bity i dał go potym, odebrawszy ode mnie, drugiemu dziadowi, aby mu go zmienił. Działo się to przed południem. Mieszka ten dziad Jakub w przechodniej kamienicy na cmyntarz Najświętszej Panny. Potym sobie buty kupił i mnie za dwie kwaterki gorzałki zapłacił, czy-li z tych pieniędzy, czy-li nie, nie wiem. W sobotę zaś wieczór przyniósł czerwony złoty od studenta, który mieszka u pana Zarzeckiego, a gdy mi go dawał, powiedział że to jest duplan. A ja, rozwinąwszy go, pokazałam go państwu, bo się na tym nie znam, i dałam mu zaraz na ten czerwony złoty dwóch złotych. Potym nazajutrz posłam do sklepu jegomości pana Zacherle, pytając, jeżeli to dobry czerwony złoty. Powiedzieli mi kupczykowie, nie ważąc go, że dobry. Przyszedłszy, dałam mu znowu dwóch złotych na prośbę jego, a złoty jeden, Pan Drużyński, przysłał do mnie sługę swego z dwiema talerami bitymi, ażebym wydała ten czerwony złoty. Jam też tak uczyniła, wydałam, a talery wzięłam, które dotąd są przy mnie”.

1IX 1688

Adam Drużyński po przedstawieniu świadectw czynów swego sługi Sebastiana wnosi o ukaranie go karami cywilnymi, a nie karnymi.

[6IX 1688]

Adam Drużyński oskarża ponownie Wysockiego dziadka o kradzież pieniędzy swego sługi Bukowskiego.

Spectabilis Drużyński, consul Cracoviensis’, przeciwko Janowi dziadkowi względem ukradzionych pieniędzy niebosczyka pana Bukowskiego, sługi swego, przy którego ciele inculpatus był, kiedy pieniądze zginęły, a in crastino tenże dziadek miał pieniądze, czerwony złoty i taler bity, petens – ponieważ bo że mu ksiądz z Olkusza na godzinek śpiewanie dał taler bity, czerwony złoty ksiądz pij]any, potym iż taler bity od niebosczyka otrzymał, [a] czerwony złoty od tegoż pijanego księdza miał – że teraz.

Już się tu dziadek sprawował, skąd co miał”. Sąd zaś na tortury wobec dziada ślepego zgody nie daje.

10IX 1688

Wyrok w sprawie zagarnięcia pieniędzy zmarłego Bukowskiego nakazujący obwinionemu Wysockiemu złożenie przysięgi potwierdzającej złożone przez niego zeznanie.

Źródło: Księgi kryminalne miasta Krakowa z lat 1630-1633, 1679-1690, opracowali i wydali: Wacław Uruszczak, Maciej Mikuła, Krzysztof Fokt, Kraków, 2016, s. 279-284, 287-288.

Objaśnienie

w tamtych czasach zdarzało się, że zapadały wyroki, które nakazywały przysięgać albo oskarżonemu, albo składającemu oskarżenie, czyja wersja jest prawdziwa. Widać jak łagodnie go potraktowali, bo w innych sprawach była szubienica za kradzieże mniejszej wagi np. kilka serów.

Opracowanie i objaśnienie: Wacław Rosa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *