Artykuł autorstwa Jana Papłońskiego, dyrektora Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych, a więc dostajemy z pierwszej ręki obszerne wprowadzenie w techniczne i ekonomiczne realia drukowania książek dla niewidomych 150 lat temu.
Kurjer Warszawski
Podajemy tu umieszczony we wczorajszym numerze „Gazety Warszawskiej,” ciekawy artykuł pana Papłońskiego, o drukowaniu książki dla ociemniałych:
„Przy umysłowem kształceniu ociemniałych niezbędne są książki drukowane dla nich literami wypukłemi, przeznaczonemi nie dla wzroku, lecz dla zmysłu dotykania.
W różnych instytucjach zagranicznych wymyślono dla nich szczególne alfabety, które albo do zwyczajnego łacińskiego są zbliżone, albo też ugruntowane są na zasadach zupełnie odrębnych, nic wspólnego z naszem abecadłem niemających. Taką oryginalnością odznacza się szczególniej metoda Bruille’go, używana we Francji i Belgji. Niedokładność tej metody okazuje się już z tego, że pismo ociemniałego jest dla widzącego zupełnie nieprzystępne; uczenie się zaś jego jest dla każdego widzącego mozolne i do spamiętania trudne. W zakładach niemieckich posługują się zwykle alfabetem łacińskim, mniej lub więcej do zwyczajnego pisma zbliżonym. W Instytucie Warszawskim przez długi czas ograniczano się tylko do alfabetu wykłówanego literami szpilkoweimi, i takim alfabetem ułożony został w dawnych czasach elementarz dla ociemniałych. Praca ta wszakże była zbyt mozolną, każdy egzemplarz bowiem wymagał oddzielnych trudów; można więc było wydrukować kilka egzemplarzy, lecz niepodobną rzeczą było marzyć nawet o daniu oddzielnego egzemplarza każdemu wychowańcowi w ręce.
Jeden z najznakomitszych dobroczyńców Instytutu JW. Ksawery Pusłowski, chcąc zaradzić tej potrzebie ociemniałych, sprowadził z zagranicy swoim kosztem czcionki wypukłe, któremi też niebawem jedna książka wydrukowaną została. Pracy tej podjął się ówczesny nauczyciel Instytutu ś. p. Paweł Ryłkowski. Książka ta jednak wydrukowana w roku 1853, z powodu zbyt małej wypukłości liter i ich zbyt drobnej objętości, okazała się zupełnie bezużyteczną.
Takim sposobem rzecz ta leżała odłogiem aż do roku 1866, kiedy za staraniem obecnej władzy Instytutowej, zrobione zostały w Banku Polskim przez uzdolnionego sztycharza p. Antoniego Wizbeka nowe matryce, z których przez wielce zasłużonego b. nauczyciela Instytutu, p. Leona Talmę, odlane zostały na małej ręcznej maszynce odpowiednie czcionki, i temi w 1866 r. został wydrukowany elementarz do użytku wszystkim ociemniałym oddany. Litery te są bardzo wyraźne: że jednak wydawały się cokolwiek za duże, wstrzymano się z dalszem drukowaniem książek. Instytut udał się do cesarskiej giserni w Wiedniu, żądając innych matryc podług przesłanego wzoru. Po otrzymaniu ich i odlaniu liter w giserni p. S . Orgelbranda, spróbowano drukować niemi, lecz przekonano się, że matryce odrobione były tak nierówno, a odlane litery miały wyniosłość tak nieznaczną, że nawet malcy ociemniali, mający i palce małe i czułość w nich większą, rozpoznać wszystkich dokładnie nie mogli.
Wróciliśmy więc do pisma wyrobionego przez p. Wizbeka w Banku Polskim, lecz liter odlanych z taką pracą przez p. Talmę użyć było już niepodobna; należało wezwać pomocy giserni p. S . Orgelbranda, gdzie pod okiem uzdolnionego gisera Petersa odlane zostały czcionki z największą dokładnością. Postanowiliśmy zacząć drukowanie książek od Ewangelji, i wybraliśmy najkrótszą z nich, a mianowicie według Świętego Marka. Do wydrukowania Elementarza używaliśmy przedtem zwyczajnej prassy introligatorskiej: brak środków nie dozwolał nam zaopatrzenia się w machinę drukarską.
Rok 1869 dał Instytutowi możność zaradzenia i temu brakowi. Sprowadziliśmy machinę drukarską z Lipska za rs. 360, i z Bogiem druk rozpoczęliśmy. Próbkę pierwszych dwóch stronnic rozsyłamy obecnie do wszystkich redakcji i znaczniejszych księgarni w Warszawie.
Zamierzamy wszakże drukować tylko 100 egzemplarzy dla dawnych, dzisiejszych i przyszłych wychowańców i wychowanic Instytutu. Są wszakże ociemniali i po za obrębem naszej instytucji, pozbawieni wzroku w wieku późniejszym w skutek chorób lub lat podeszłych. Dla takich możemy drukować, ale tylko na żądanie, bo robić zapasy dla zbyt wielkiego kosztu nie jesteśmy w stanie. Sam papier na jeden egzemplarz Ewangelji Świętego Marka kosztuje rs. 2 kop. 55 (złp. 17); jeden tylko egzemplarz zużyje całą rolę papieru długości 45 łokci, i taka jest cena jednej roli w papierni Soczewka, zkąd papier bierzemy. Objętość 224 kart, które zaledwie rzeczoną Ewanglję drukiem wypukłym pomieścić mogą, byłaby zbyt znaczna na jedną książkę, i dla tego Ewangelja ta w dwóch formach zawierać się będzie. Oprawa jednego tomu, w którym każda stronnica oddzielnie przyklejona być musi, kosztować będzie po rs. 1 za tom; drukowanie i procent od wyłożonych funduszów obliczony został na rs. 1 do całego dzieła. Takim sposobem cena jednego egzemplarza Ewangelji Śgo Marka wyniesie rs. 5 kop. 55, lub bez oprawy rs. 3 kop. 55 .
Gdyby więc ktokolwiekbądź życzył posiadać podobnie wydrukowany egzemplarz Ewangelji Świętego Marka, może go sobie zamówić w Instytucie w ciągu dwóch tygodni od daty dzisiejszego ogłoszenia. Wszyscy wychowańcy Instytutu warszawskiego, otrzymają po 1ym egzemplarzu każdego mającego się drukować dzieła I bezpłatnie na czas dożywotni.
Źródło: Kurjer Warszawski / [red. W. Szymanowski]. 1870, nr 13 + dod.