Włos się na głowie jeży podczas lektury poniższego tekstu, a przecież jego autorowi nie można odmówić szczerego entuzjazmu dla szerokich zastosowań opisywanych rozwiązań i świetlanej przyszłości czekającej dzięki nim ludzkość.
I taka luźna refleksja: czy za sto kilkanaście lat, ktoś z podobnymi odczuciami nie zaczyta się w jakichś nam współczesnych zachwytach nad nowinkami technicznymi? jeśli rzecz jasna do tego czasu przetrwa ktokolwiek, kto mógłby się zaczytywać…
Cofnijmy się jednak wiek wstecz i niech nas oczaruje dr Hertz…
KRONIKA NAUKOWA
Nowe badania nad ciałami radioaktywnemi a szczególniej nad radem i jego zastosowaniami.
(Dokończenie).
W tem miejscu przytoczę doświadczenia dr. E. Londona, robione w Cesarskim Instytucie dla patologii w Petersburgu: Lubo doświadczenia te, których opis znajdujemy w No 23 r. b. czasopisma lekarskiego „Berliner klinische Wochenschrift” były krytykowane przez innych badaczy, to są one jednak dość ciekawe.
Przy swoich doświadczeniach, London posługiwał się czystym bromkiem radu (z fabryki Buchlera w Brunświku) w ilości 30 miligramów, umieszczonego w skrzyneczce gutaperkowej, opatrzonej pokrywką mikową. Pomijając znane już czytelnikowi „Przeglądu” działanie elektryczne promieni radu, przytoczę niektóre rezultaty badań lekarza petersburskiego:
1) Rad zabija małe zwierzątka ssące nawet z odległości. Tak np. London przekonał się, że obecność soli radu w blizkości klatki w której umieścił myszy, zabija te zwierzątka w ciągu 3—4 dni. Sole radu w rozmaitych odległościach, stosownie do ich natężenia, silnie oddziaływają na skórę ludzką nawet w dość znacznej odległości; w tym przypadku promienie radu wywołują rany trudne do zagojenia.
2) Krew arteryalna pod wpływem radu staje się ciemną.
3) London badał też działanie promieni radu na niewidomych i doszedł do następujących wyników:
a) Niewidomi słabo reagujący na światło doznawają wrażeń świetlnych, jeśli do jednego lub drugiego oka zbliżamy skrzyneczkę z preparatem radu; działanie to występuje nawet przy świetle dziennem (Nb. niektórzy badacze twierdzą, że przyczyną tego zjawiska jest fosforescencya ciała szklistego oka).
b) Niewidomi, którzy zachowali wrażliwość na światło i są w stanie rozróżniać światło od cienia, lecz nie mogą rozróżniać okiem kształtu przedmiotów, mogą rozpoznawać w ciemnym pokoju kontury cieniowe przedmiotów odrzucanych, lub leżących na obrazie oświetlonym promieniami radu. Dwaj niewidomi chłopcy, jeden 11 letni, drugi 13 letni, którzy utracili wzrok w pierwszym roku życia, poraz pierwszy ujrzeli na ekranie przedmioty, znane już im z dotyku, jak np.: monety, klucze, krzyż, i t. p., nie poznali jednak pincenez, którego żaden z nich nigdy nie miał w ręku. Gdy im pokazano dwa ekrany, jeden mniejszy co do wielkości, lecz silniej oświetlony, drugi zaś większy, lecz słabiej oświetlony, to ten ostatni wydał im się mniejszym. Na zasadzie tych wyników, London wynalazł metodę, za pomocą której można będzie nauczyć niewidomych, wrażliwych na światło, pisać i rysować. Do tego ma służyć preparat radu, który trzeba będzie przesuwać w ciemnym pokoju po tylnej powierzchni fluoroscyjącego ekranu.
4) Wszyscy ludzie odbierają wrażenia świetlne, jeśli do ich oczu zasłoniętych przed światłem przybliżymy preparat radu na odległość 10—15 centymetrów, to samo będzie miało miejsce jeżeli związek radu przybliżymy do ich czoła, czaszki lub skroni. Według mniemania Londona, zjawisko to zależy od podrażnienia siatkówki, soczewka oczna osłabia to wrażenie, normalna więcej, mętna (Cataracta senilis) mniej. To wrażenie świetlne umożebnia rozpoznawanie położenia i ruchu skrzyneczki z radem, przy szczelnie zawiązanych oczach. Wrażenie świetlne nie znika nawet i wtedy, gdy rad znajduje się w skrzyneczce metalicznej. Doświadczenie to pokazuje, że siatkówka zostaje podrażnioną przez promienie, odznaczające się wielką przenikliwością (promienie beta)*).
5) Nakoniec za pomocą radu można jeszcze w ciemnym pokoju robić badanie mikroskopowe. Do tego wystarcza oświetlenie pola widzenia mikroskopu za pomocą dobrego ekranu. Patrząc przez mikroskop na proszek radu rozsypany po powierzchni pola widzenia, zobaczymy świecące ziarenka na ciemnem tle.
Do drugiej grupy zastosowań siły radioaktywnej zaliczyć należy oświetlenie za pomocą radu. Zastosowanie to okaże się bardzo praktycznem, jeśli tylko znajdziemy sposób taniego otrzymywania większej ilości radu, gdyż bardzo mała cząsteczka radu w zupełności wystarczy do oświetlania wielu pokoi i to na czas bardzo długi, gdyż na cały wiek. Z tem zdaniem zgodzimy się w zupełności, jeśli uwzględnimy tę okoliczność, że niektóre substancye fosforyzujące stanowią najdokładniejsze przyrządy do przekształcenia energii rada w energię światła widzialnego. Wszystkie bowiem inne znane nam źródła światła a nawet i gaz płonący, małą tylko cząstkę otrzymaną przez siebie energii przekształcają w światło, gdyż większą jej część przekształcają w ciepło. Sir Wiliam Crookes wykazał, że pojedynczy atom radu, uderzając o kawałek siarku cynku, wytwarza taką ilość światła, że ona wystarcza do tego, aby była widzialną dla oka. Ponieważ zaś w ciągu sekundy gran radu wyrzuca z siebie takich atomów około 10 — 100 milionów, zatem ilość światła przez nie wytworzonego najniezawodniej równa się natężeniu wielu świec.
Do trzeciej grupy zastosowań zaliczyć należy zastowanie radu do motorów maszynowych. Aby za pomocą radu pędzić pociągi kolei żelaznych, okręty wojenne i poruszać najrozmaitsze maszyny, używane w nowoczesnym przemyśle, do tego potrzebne są takie ilości radu, że przy obecnym stanie naszej wiedzy, nie widzimy możności otrzymywania takowych. Nie ulega wątpliwości, że gdyby odkryto bogate kopalnie jakiegoś minerału, mającego taką samą lub przybliżoną energię radioaktywną co i rad, toby cena tego ostatniego znacznie się obniżyła, jak to np. miałoby miejsce ze złotem, gdyby odkryto nowe i niezwykle bogate jego kopalnie. Do tego jednak prawdopodobnie nigdy nie przyjdzie, istnieje bowiem bardzo uzasadniona teorya, według której ciała radioaktywne ulegają nieprzerwanemu procesowi rozkładu, dezintegracyi. Małe ilości radu, które obecnie wydobywamy z rud uranowych, należy uważać jako drobne szczątki, które ocalały od rozkładu, trwającego tysiące wieków. Ta okoliczność odbiera nam nawet nadzieję odkrycia nowego źródła radu, obfitszego niż to, które obecnie mamy w blendzie smolistej, zawierającej nie więcej niż jedną tysiączną procentu radu. Nie ulega wprawdzie najmniejszej wątpliwości, że ze wzrostem popytu na rad, wzrosną też źródła jego dobywania, jak to miało miejsce z niezmiernie rzadkim metalem: torem, używanym obecnie do koszulek auerowskich i innych. Pomimo to jednak i najgorętszy optymista przyznać musi, że ciało, na otrzymanie łuta którego trzeba przerabiać tysiące ton rudy, na zawsze pozostanie bardzo drogiem, za drogiem dla potrzeb szerokiego przemysłu. Z tem wszystkiem jednak, musimy w tem miejscu zrobić zastrzeżenie, że twierdzenie powyższe jest o tyle prawdziwem, u ile ono tyczy się najbliższej przyszłości, zależnej od obecnego stanu naszej wiedzy, horoskopu odległej przyszłości stawiać nie możemy, gdyż nikt nie jest w stanie przewidzieć stopnia rozwoju nauki i jej zastosowań. Już dziś np. mamy niektóre widoki na obfite źródło ciała radioaktywnego, gdyż Elster i Geitel wykazali, że powietrze posiada własności radioaktywne; bardzo więc być może, że nasi potomkowie potrzebną im energię czerpać będą z niezmierzonego oceanu powietrznego.
Przychodzę teraz do czwartej kategoryi zastosowań tajemniczego pierwiastku, których urzeczywistnienie będzie tylko możliwem, jeśli nasza wiedza, fizyczno-chemiczna zrobi nowe i wielkie postępy. Najwybitniejszą własnością ciał radioaktywnych jest stateczność i niezniszczalność ich energii. Najmniejszy kawałek radu jest niewyczerpanym zbiornikiem energii, która promieniując przez całe wieki, nie doznaje żadnej widocznej zmiany natężenia, lecz wszelkie usiłowania przyśpieszenia tej działalności, do powiększenia szybkości promieniowania, okazały się dotychczas daremnemi. Wyobraźmy jednak sobie, że usiłowania w tym kierunku uwieńczone zostały pomyślnym rezultatem, t. j. wyobraźmy sobie, że fizykom i chemikom przyszłości, udało się skoncentrować wypływ energii ciał radioaktywnych w ten sposób, że cały proces, który obecnie rozkłada się na wieki, odbył się w ciągu kilku dni. Łatwo zrozumieć, jakie kolosalne wynikną ztąd korzyści dla działalności ludzkiej, która w tem szybkiem wyładowywaniu się energii znajdzie nieobliczone źródło siły pożytecznej. Rutheford, na zasadzie ścisłych doświadczeń, obliczył, że energia nagromadzona w jednym gramie radu wystarczy do podniesienia 500 tonn na wysokość 50 mil angielskich. Nie trudno ztąd obliczyć, że jedna uncya radu wystarczy na wytworzenie pracy mechanicznej na to, aby samochód o sile 50 koni parowych obiegł ziemię z prędkością 30 mil. ang. na godzinę. Przyśpieszenie szybkości wydzielania się promieni radioaktywnych jest zadaniem dalekiej przyszłości, obecnie nie widzimy wprawdzie możności rozwiązania tego zadania, lecz już teraz możemy śmiało twierdzić, że horoskop nieuniknionej zagłady ludzkości, gdy spali ostatni kawałek węgla kamiennego—jest błędny. Wielka czarodziejka—wiedza przyrodnicza z czasem stworzy cuda, o których nawet się nie śniło ani Jules Yernowi, ani Wellsowi.
*> Muszę w tem miejscu nadmienić, że działanie fizyologiczne promieni ciał radioaktywnych stanowić będzie ważną bardzo przeszkodę do praktycznego ich zastosowywania na szerszą skalę. Wypadek, któremu uległ znakomity Edison i jego asystent przy doświadczeniach z promieniami Rontgena, najlepiej dowodzi, jakie ostrożności należy zachowywać przy podobnych doświadczeniach.
Dr. Karol Hertz
Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych. R. 38, 1903, no 35