Niewątpliwie jedno z ciekawszych, albo nawet najciekawsze dotychczasowe znalezisko – oryginalny opis urządzenia z XIX wieku słowami samego wynalazcy.
No i żadne tam dziennikarskie wydumki – poważne czasopismo naukowe.
Dr Kazimierz Noiszewski
Elektroftalm
Zmysły nasze są ostatecznie tylko różnowaniami czucia dotykowego, inaczej czucia umiejscawiania wrażeń. Wzrok jest szczególnym rodzajem dotykania odległych przedmiotów, właściwie dotykaniem odbijanego od nich światła.
Jak przy znieczuleniu skóry musiemy rozwierać cyrkiel (aesthesiometer) na większy kąt, tak przy osłabieniu wzroku kąt, pod którym jeszcze rozpoznajemy próbne znaki i przedmioty, musi być większy.
Nie ulega wątpliwości, że obraz [zmysłowy] tak się składa z wielkiej liczby dotknięć pojedynczych, jak najlepszy rysunek lub fotografija przy silnem powiększeniu są ostatecznie tylko nagromadzeniem okruchów ołówka, tuszu, lub farby.
Za nauką jedności sił w przyrodzie idzie śladem nauka jedności czucia; więc jak ciepło przemieniamy w elektryczność, a elektryczność w ciepło, a obie te siły w ruch mechaniczny, tak wrażenia jednego zmysłu wyczuwać możemy wrażeniami drugiego. Od wieków usiłowano pozbawionym wzroku zamienić wzrok dotykaniem. Osiągnięte w tym kierunku wyniki zadziwiają swą doniosłością i nadludzką prawie wytrwałością ludzi, poświęcających się usłudze swych urodzeniem lub wypadkiem upośledzonych bliźnich. Wszystkie jednak dotychczasowe pomysły i usiłowania nie dały niewidzącym możności dotykania przedmiotów na przestrzeni.
Zadanie to podjętem zostało przeze mnie, mianowicie, tłumaczenie wrażeń od światłych i oświeconych przedmiotów na wrażenia dotykowe. Mówiąc o niewidzących, mam na myśli głównie osoby, zupełnie oczów pozbawione, lub porażone zanikiem nerwów wzrokowych.
Celem moim było:
1) Powiadamianie niewidzącego, gdy światły, oświecony, lub ciemny przedmiot zjawi się przed nim.
2) Uzdolnienie niewidzącego do umiejscawiania w przestrzeni świecących, oświetlonych, lub ciemnych przedmiotów w stanach spokoju i ruchu, t. j., by mógł pozbawiony wzroku człowiek wskazać kierunek ruszającego się przedmiotu i poznawać jego przybliżanie się, lub oddalanie.
Zapewne nie jest to zbyt wiele; gdy jednak przypomnimy sobie, jak bardzo cenią ślepi nawet zachowanie samej tylko zdolności odróżniania dnia od nocy, śmiało powiedzieć możemy, iż tak wysoki stopień zdolności umiejscawiania się w przestrzeni wobec odległych przedmiotów obojętnym być dla nich nie może. Siemens w r. 1876 pomyślił sztuczne oko, którego powieki zamykały się pod wpływem światła. Prąd elektryczny przepływał tu przez sztuczną siatkówkę z selenu tylko wtedy, gdy światło nań padało, a przemieniając żelazo w chwilowy magnes, zwierał w ten sposób powieki.
Otóż, na tej to znakomitej zdolności przewodnictwa elektrycznego pod wpływem światła niektórych ciał opartym jest pomysł, że się tak wyrażę, „dotykowego widzenia”.
Jeżeli sobie wyobrazimy przyrząd w rodzaju ciemni zornej [optycznej], przystawiony, dajmy na to, do skóry czoła, którego [przyrządu] tylna ściana byłaby z cienkiej selenowej płytki, to prąd elektryczny będzie przepływał przez płytkę na czoło za każdym razem, gdy światły lub oświetlony przedmiot odbije się na płytce.
Oczywiście jednak, że samo uczucie prądu przy pojawieniu się przedmiotów świecących zbyt byłoby nieokreślonem, lecz możemy elektryczność przemienić w magnetyzm, a za pomocą magnetyzmu wykonywać lekkie poruszenia dotykowe.
Taką była moja myśl pierwotna i plan takiego pomysłu przesłanym był przezemnie do Krakowskiej Akademii Nauk. Techniczne jednak trudności były tu tak znaczne, że zmusiły mnie szukać innych dróg. Kilka osób, a między innymi p. inżynier Sz., zwracało moją uwagę, czyby nie można zamienić tu elektromagnetyzmu, termoelektryzmem, czyli inaczej: tłumaczyć wrażenia światłowe wrażeniami ciepłowemi. Wszystko tu było zależnem od tego, o ile czucie ciepłowe zdolnem jest do umiejscawiania się [lokalizacyi], t. j., mówiąc ściślej, jak wielką jest przestrzeń pomiędzy dwoma punktami ciepłowemi na skórze, które jeszcze rozróżniane być mogą jako dwa miejsca, a nie jako jedno.
W całem dostępnem mi piśmiennictwie nie znalazłem żadnej nawet wzmianki o pracach w tym kierunku. Wszystkie prace, dotyczące badań nad czuciem ciepła, ograniczały się dotąd badaniem czucia różnicy ciepła.
Dla tego, by poznać zdolność skóry do umiejscowień wrażeń ciepłowych, pomyślałem osobny przyrząd, nazwany przezemnie topotermoeztezyjometrem [Gaz. Lek. N. lu. 188ó r. str. 2041, za pomocą którego znalazłem, że czucie ciepłowe zdolne jest do umiejscowienia w stopniu nie mniejszym od czucia dotykow ego.
OPIS PRZYRZĄDU.
Elektroftalmocyklop jest ciemną optyczną [zorną], tylna ściana której składa się z trzech po sobie następujących warst:
1) Pierwszą warstwą od przodu jest cienka siatka metalowa, nieizolowana, w kolistej metalowej oprawie. Prąd przez oprawę płynie na całą siatkę równomiernie.
2) Druga warstwa. Do siatki przylega ściśle z tyłu cienka płytka selenowa, razem z siatką oprawiona.
3) Trzecią warstwę stanowią pręciki. Pozór tej warstwy przypomina gęstą szczotkę, której pojedyncze włoski ściśle przylegają do tylnej powierzchni płytki selenowej.
Każdy pręcik składa się z drutu złotego, izolowanego.
Prąd przepływa przez selenową płytkę na pręcik, końce pręcika tam, gdzie on dotyka selenu i czoła, nie są izolowane.
Przyrząd ten musi być umocowanym nad nosem na gładyszce (glabella). Powierzchnia warstwy pręcikowej, dotykająca czoła, powinna być dla każdego osobnika zdjętą gipsem.
Miejsce na gładyszce oddawna już zwracało uwagę fizyjologów zdolnością w wysokim stopniu odczuwania wrażeń ciepłowych (Landois. Lehrbuch d. Physiol, s. 960).
Wiadomo, że skóra na gładyszce rozróżnia jeszcze różnice ciepła, wynoszące zaledwie 0,2° C..
Świecący lub oświecony przedmiot, załamawszy się w soczewce elektroftalmu (s), da na płytce selenowej swój odwrotny i pomniejszony obraz.
Oświecone tym obrazem miejsce na płytce selenowej stanie się przepuszczalnem dla prądu elektrycznego i prąd przepłynie tylko na odpowiednią oświeconemu miejscu ilość pręcików, nagrzewając ich na określoną wyrazem C=I2R*t ilość ciepłostek [ciepłowych jednostek]. I—oznacza tu natężenie prądu, R — opór przewodnika i t — czas (Traité pratique de Vélèctricité p. 92 § 74 par G. Bardet).
Nacieplenie elektryczne przewodnika zależnem jest od natężenia prądu i oporu przewodnika.
Opór jednorodnego przewodnika cylindrycznego, np. prątka, zależy:
1) Od długości prątka i jest do niej wprost równoczęściowym {pro-portionalis).
2) Od powierzchni jego poprzecznego przecięcia i jest do niej odwrotnie równoczęściowym.
3) Od jego przewodnictwa właściwego i jest do niego odwrotnie równo-częściowym [Fizyka Danielle’a, tłum pols. Boguskiego]. Ponieważ prątek złoty może być wyciągnięty do 1/10,000 milimetra w poprzeczniku, a człowiek już poznaje różnice ciepłowe w 0.2° C. na gładyszce, to ztąd już można wnosić, jakie nawet nieznaczne zmiany powiększania się i pomniejszania przepuszczalności elektrycznej selenu będą już spostrzegane i doprowadzane do świadomości, jako odpowiednie równoznacznym zmianom w oświetleniu przedmiotów. Oprócz działania ciepłowego, mamy tu jeszcze i działanie ciśnienia, gdyż cienki pręt złoty rozszerza się pod wpływem nacieplenia w przybliżeniu na każdy 1° C. na 1,0001, t. j. 1 metr na 1 0001, czyli na 1/10 milimetra, a 1 centymetr na 1/1000 milimetra.
Wnioski:
1) Obecność świecącego lub oświeconego przedmiotu będzie wyczuwaną jako wrażenie ciepła i ciśnienia na skórze, a obraz wrażenia na skórze będzie odpowiadał postaci przedmiotu.
2) Ciemny przedmiot na światłem tle będzie wyczuwanym jako wrażenie ciepła i ciśnienia w obwodzie percypującej powierzchni i jako nieobecność jego w środku; obraz więc ciemnego przedmiotu będzie ujemnym.
3) Zwiększająca się płaszczyzna ciepłowego wrażenia, jako przybliżanie się światłego przedmiotu.
4) Zmniejszająca się płaszczyzna ciepłowego wrażenia, jako oddalanie się przedmiotu.
5) Zmiana miejsca ciepłowego wrażenia w kierunku ku prawej stronie będzie znaczyło, że sam przedmiot posunął się w lewo i odwrotnie; przemieszczanie się ciepłowego wrażenia ku dołowi, że przedmiot światły porusza się ku górze i odwrotnie.
Rzecz ta była czytaną na Zjeździe lekarzów rosyjskich w Petersburgu i wywołała następujące rozprawy, pytania i uwagi.
D-r Rossolimo radził zwrócić uwagę przy badaniach, tak z topotermoestezyjometrem, jak i z elektroftalmem na ciepłoty [temperatury] krańcowe, któ rych odczuwanie w znaczeniu lokalizacji znacznie się różni od wyczuwania ciepłot średnich (30°—40° C. Goldscheider].
D-r Noiszewski. Wyczuwanie lokalizacyi przy bardzo wysokich ciepłotach [aż do bólu] nietylko się nie zmienia, ale zdaje się jeszcze wyraźniej umiejscawiać.
Januszkiewicz zapytał, co w elektroftalmie zamienia akkomodacyję.
D-r Noiszewski. Przesuwanie soczewki naprzód i w tył.
Januszkiewicz. Jaką ilość pręcików autor znajduje koniecznem urządzić w przyrządzie. Bardzo znaczna ich ilość utrudni jego wykonanie, mała zaś nie pozwoli otrzymywać wyraźnych wyobrażeń.
D-r Noiszewski. Przyrząd z 400 pręcikami już może być pożytecznym, można zaś liczbę ich doprowadzić do 40.000.
Januszkiewicz. Wątpię jednak czyby możebnem było nawet ze ściśle umiejscawianych ciepłowych wrażeń tworzyć pojęcia przestrzeniowe.
D-r Noiszewski. Doświadczenie uczy, że tak jest * 2).
Prof. Sikorski [Kijów]. Zaznaczam wysokie naukowe znaczenie wynalazku wobec istnienia przypadków klinicznych, gdzie się udała zamiana jednego rodzaju czucia drugim [przypadek prof. I. Mierzejewskiego].
Źródło: Gazeta Lekarska 1889 R.24, t.9, nr 51