Pozostając w tematyce matrymonialnej, jeszcze jedna ciekawa notatka.
Kaleki.
Smutna jest dola głuchoniemego, bardziej zaś może ociemniałego. Kalectwo ślepoty rzeczywiście jest bardzo ciężkie i słyszeliśmy jak ociemniały mawiał: wolałbym być głuchoniemym aniżeli ślepym, a i sami głuchoniemi uważają swoje kalectwo za mniej dotkliwe aniżeli ślepotę.
Otóż widzieliśmy szczególną parę małżeńską złożoną z żony głuchoniemej i męża ociemniałego…
Ona jest głuchoniemą od urodzenia i ukończywszy Instytut zarabiała na swoje utrzymanie jako zdolna bardzo hafciarka.
On mając lat 23, nie był dotknięty żadnem kalectwem, ożenił się z biedną kaleką, jedynie z miłości. W parę miesięcy po ślubie znajdując się w fabryce jako robotnik, wskutek wybuchu pary, utracił wzrok na zawsze. Zdawało się, iż do żadnej pracy nieszczęśliwy kaleka nie będzie zdolny. Tymczasem w ciągu kilku lat dzięki dawniejszym zasobom biedny kaleka bez troski o byt, zwłaszcza, iż żona gorliwie pracowała, nauczył się przy dobrym słuchu, wcale dobrze grać na flecie. Odtąd jako grajek restauracyjny zarabia niezgorzej.
Nasza para kalek ma siodmioro dzieci, z których troje pracuje już na siebie w różnych rzemiosłach. Wszystkie dzieci są zdrowe na ciele i umyśle, bez żadnych wad i ułomności fizycznych. Wychowane zostały przez rodziców bardzo dobrze i mają dla nich należny szacunek. Pożycie małżonków — kalek, zawsze było i jest wzorowe… On chociaż nie widzi, ale nauczywszy się mowy migowej porozumiewa się z żoną doskonale. Ta zaś kreśli niewidomemu na dłoni litery tak szybko, iż biedak wybornie ją rozumie.
Nawet najcięższe kalectwo daje ludziom przedmiot do żartów. Ktoś więc słysząc o harmonijnem pożyciu naszej pary kalek odezwał się żartobliwie.
— A bo tylko takie małżeństwo może żyć z sobą dobrze, kiedy żona niesłyszy o postępowaniu męża, a mąż niedojrzy różnych sprawek żony!
Źródło: Kurjer Warszawski / [red. W. Szymanowski]. 1883, nr 329a
No proszę, siedmioro dzieci wychowali! A dzisiaj młodzi zdrowi, z trudem decydują się na jedno