Jak wieść gminna niesie, dawniej złodziejski honor nie pozwalał okradać niewidomych i dopiero w naszych czasach się to zmieniło, ale poniższa notatka prasowa obala ten mit.
A inna osobliwość tego tekstu i starej prasy w ogóle, to publikowanie otwartym tekstem pełnych personaliów i miejsc zamieszkania zarówno napastnika jak i jego ofiary.
Przygoda złodzieja.
Ulicą Targową szedł wczoraj ku domowi (Grodzieńska 21) niewidomy Henryk Skwara, torując sobie z trudem drogę białą laską. Na ul. Białostockiej do Skwary podszedł jakiś nieznajomy i zaproponował mu swoją pomoc, rychło jednak nagabnął ociemniałego pytaniem, czy mógłby mu podać godzinę.
Skwara w odpowiedzi dobył swój zegarek i pokazał, nieznajomy zaś zegarek ów zerwał i uciekł. Działo się to na pustkowiu, bez świadków. Skwara nie krzyczał, ponieważ nie wiedział dobrze, co się stało.
Następnie, gdy szedł po omacku dalej — podsunął się do Skwary rzekomo świadek tego, co zaszło i zaproponował nawiązanie układu ze złodziejem, od którego możnaby zegarek wykupić za 10 zł. w świadku tym niewidomy poznał sprawcę kradzieży, wobec czego przezornie zgodził się dać żądane 10 zł., jednak dopiero w domu i prosił, aby go usłużny świadek odprowadził na Grodzieńską.
Tu dopiero, gdy Skwara usłyszał na dziedzińcu znajome głosy, pochwycił w pół swego opiekuna i krzycząc: „Trzymajcie złodzieja!” — zapobiegł jego ucieczce. Sprowadzony policjant znalazł w kieszeni złodzieja zegarek Skwary. Złodziejem okazał się Zygmunt żabicki (Stalowa 18).
Źródło: Kurjer Warszawski : wydanie wieczorne. R. 114, 1934, no 106
<a target=”_blank” href=http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=212839″>Skan w EBUW